środa, 25 maja 2011

Lenovo T420 - Recenzja

Lenovo T420

Testowana konfiguracja:

Typ:4178A49
Chipset:Intel QM67
Procesor:i7 2620M 2.70Ghz (Platforma Sandy Bridge)
Karta graficzna:NVIDIA NVS 4200M (1024mb ddr3) [dedykowana]
Intel HD Graphics [zintegrowana]
Pamięć ram:4gb ddr3
Dysk twardy:Seagate ST9500420AS, 500GB 7200obr/min
Karta dźwiękowa:Conexant D330
Matryca:14,0” HD+, LED, 1600x900, matowa
Złącza:4x USB 2.0 (w tym: 1x zintegrowane z eSATA i 1x Powered USB)
1x eSATA (zintegrowane z USB 2.0)
1x DisplayPort
1x Express Card/34
1x czytnik kart SD
1x mini FireWire
1x Rj45
1x VGA
1x Audio Input/Output (3,5mm jack)
Napęd optyczny:Optiarc DVD RW AD-7710H
Łączność:Intel 82579 LM Gigabyte Network Connection (10MBit)
Intel Centrino Ultimate-N 6300 AGN (agn)
Thinkpad Bluetooth 3.0 Bluetooth
Inne:Podwójny mikrofon
Kamerka 720p HD
Bateria:55++, 9-cell (powiększona)
Wymiary:30.5 x 340.5 x 233 mm
Waga:Z baterią: 2,37 kg
Bez baterii: 1,88 kg
System:Windows 7 Professional 64x


Wstęp:
ThinkPady są komputerami jedynymi w swoim rodzaju - wyrobiona lata temu stylistyka jest utrzymywana w biznesowej prostocie, pomimo zmian mody, na które rynek komputerowy jest równie podatny jak każdy inny. Matowa, czarna, pancerna wręcz obudowa, duże, metalowe zawiasy, sztywna klawiatura bez zbędnych udziwnień oraz matowa matryca – to wszystko składało się na synonim solidności, jakim zawsze była marka firmowana najpierw przez IBM, a od 2005 roku przez Lenovo (oczywiście były wpadki, takie jak błyszczące SL400). T420 jest nowym, flagowym ThinkPadem, powinien więc być przykładem doskonałości (cena tego modelu na stronie Lenovo to 1429$). Teraz przekonajmy się sami.

 

Obudowa:
Obudowa wykonana jest z czarnego, matowego plastiku, jednak różni się on odrobinę fakturą na poszczególnych elementach: osłona matrycy zrobiona jest z tworzywa przypominającego lekko gumę (jest to tak naprawdę włókno szklano-węglowe) i jest bardziej podatna na zabrudzenia (łatwo łapie otarcia pozostawiając trudny do usunięcia ślad – domena chyba całej rodziny „T”) niż reszta. Pulpit roboczy zrobiono z bardziej chropowatego i łatwiejszego w utrzymaniu czystości plastiku, który jednak wydaje się troszkę za bardzo uginać. Spód natomiast wykonano z jakby trochę porządniejszych materiałów, bardziej sztywnych, i zdecydowanie estetyczniejszych. Wygląd obudowy nie wprowadza wielu zmian względem T410s. Na plus trzeba zaliczyć solidniejsze zawiasy, (nie żeby można coś było zarzucić T410s, jednak w T420 są one szersze i mam wrażenie, że troszkę lepiej działają) komputer można otworzyć jedną ręką, jednak nie są też za luźne, utrzymują matrycę we wzorowej pozycji. Powrócono także do osadzenia baterii z tyłu obudowy, zamiast na przedzie od dołu, jak w T410s (a wcześniej chyba w x300, jako pierwszym), co jak wiadomo ma swoje plusy i minusy. Jako pozytywny aspekt trzeba zaliczyć możliwość instalacji dużych i 9-komorowych baterii. Balans ciężkości jest także lepszy (umiejscowiony z tyłu jest wygodniejszy w noszeniu), jednak osadzenie takie wiąże się też ze znacznymi luzami, zwłaszcza, że od wprowadzenia modeli T60 zrezygnowano z blokowania (i tak chybotających się) baterii dwoma zatrzaskami na rzecz pojedynczego, co doprowadziło do jeszcze większych luzów (a w przypadku z61t nawet do wyłączania się komputera przy przenoszeniu!). T420 również ma ten problem, może w trochę mniejszym stopniu, jednak bateria waży swoje i z całą pewnością pod wpływem czasu luzy z tyłu się pogłębią. 


Osprzęt:
Klawiatura - znacznie lepsza od tej zamontowanej w T410s. Raz, że przyjemniejsza w dotyku (bardziej matowa, trochę jaśniejsza), a dwa, że sztywniejsza. W modelu T410s klawiatura lekko się ugina, zwłaszcza przy krawędziach, w T420 problem nie występuje, albo występuje w stopniu znacznie mniejszym. Skok klawiszy i opór jest idealny, taki jak powinien być, by zapewnić idealny komfort pisania. 
Touchpad – ja osobiście nie przepadam za chropowatymi płytkami dotykowymi, jednak te markowane przez Lenovo od pewnego czasu zbierają bardzo dobre opinie. Może po prostu wymaga to przyzwyczajenia?
Trackpoint – mały czerwony guziczek na środku klawiatury. W skrócie, (ponieważ opis działania zawarty jest w każdej recenzji, każdego ThinkPada i od czasów T21 jest dokładnie taki sam) bardzo precyzyjne i wygodne narzędzie wskazujące, które w zestawieniu z trzema dodatkowymi przyciskami zaraz poniżej klawiatury tworzy zestaw, dla którego wielu użytkowników zrezygnowało z touchpada. 



Łącza:
Generalnie poprawnie, jednak mogło by być lepiej. Wszystkie porty ulokowano na bocznych ściankach i z tyłu obudowy, zostawiając przód całkowicie wolny.


Z lewej strony, za otworem wentylacyjnym: VGA, Rj45, a dalej w jednej kolumnie: u góry - Display Port (i tutaj muszę się nie zgodzić z panią Martiną Osztovits piszącą recenzje dla notebookcheck (wersja angielskawersja polska), będę się upierał, że nie jest to USB 2.0, a jednak Display Port) i na dole – USB 2.0.


Z tyłu znajdują się: wejście zasilania, a dalej Powered USB 2.0 (duży plus, port ten jest pod napięciem nawet jak komputer jest wyłączony, co umożliwia wygodne ładowanie telefonu, czy innych urządzeń usb, jedyny wymóg – komputer musi być podpięty do zasilania sieciowego) i Mini Firewire.

 


Prawa strona: Kensington Lock, USB 2.0, pod nim USB 2.0 / eSata Combo port, ExpressCard/34, czytnik kart 4 in 1, wyłącznik wifi i przy samej krawędzi Audio (input/output combo), które zdecydowanie lepiej pasowałoby po lewej stronie, tutaj stanowi przeszkodę w operowaniu myszką (to samo dotyczy złącza eSata, które raczej powinno znaleźć się albo z tyłu, albo po lewej stronie. 

 

Na pulpicie roboczym znajduje się czytnik linii papilarnych, a na obudowie matrycy, dokładnie pośrodku, pomiędzy 2 mikrofonami wkomponowanymi w ramkę, kamera 720p, oraz światełko (nie tak praktyczne, jak podświetlana klawiatura, ale ratuje sytuację, zwłaszcza, że świeci na jasny biały kolor). 


Od spodu znajduje się port stacji dokującej, co jest olbrzymim plusem ThinkPadów (mimo, że ceny tych stacji są niekiedy astronomiczne(dla przykładu: 269,99$ (Lenovo)), gdyż stacje te w bardzo dużym stopniu podnoszą funkcjonalność laptopów zapewniając np. dodatkowe porty Display Port, Usb, DVI, czy chociażby Audio Input i Output w osobnych gniazdach. Wielkim rozczarowaniem jest brak USB 3.0, co jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe komputerze aspirującym do zaistnienia jako high-end biznesowej półki. Ciekawym rozwiązaniem jest przesunięcie napędu optycznego bliżej przedniej krawędzi, co jest rozwiązaniem dobrym, pozwalającym na umiejscowienie portów usb z samego tyłu. Nie mogę się też przekonać do 2in1 audio, nie wiem, czy jest to kwestia oszczędności miejsca, ale liczba faktycznie kompatybilnych z tym standardem urządzeń jest niewielka, więc listuję to jako minus.

Obraz:
Względem T410s zmieniono nieznacznie rozmiar matrycy z 14,1” na równe 14,0” oraz zwiększono rozdzielczość z 1440x900 na 1600x900. Zmiana ta wywołała jednakże jeden negatywny aspekt, a mianowicie dolna ramka jest wyraźnie grubsza od tej w T410s, co wygląda nieco topornie. Patrząc na nią nie można pozbyć się wrażenia, że od laptopa 15” komputer różni się jedynie wielkością samej matrycy (podobny efekt występował w SL410/SL510, gdzie wymiarowo różnica komputerów była niewielka, jedynie zmniejszono matrycę), co jakby mija się trochę z ideą „czternastek”, które miały być z założenia lżejsze i mniejsze, bardziej mobilne. Na plus: matowa, wysoka rozdzielczość, duża iluminacja (obraz jaśniejszy niż T410s), na minus, lekko blade kolory (zwłaszcza czarny). Kąty w poziomie zdecydowanie lepsze niż w pionie, generalnie zadowalająco. 

Wpływ na otoczenie:
Hałas
T420 jest notebookiem cichym. Nawet pod obciążeniem wiatrak jest ledwo słyszalny. Oczywiście najgłośniej jest podczas używania napędu, jednak różnice w decybelach nie są duże, a odgłos zupełnie ginie w szumie biura.

Ciepło
Jest dobrze, grzanie jest umiarkowane, nawet w okolicach dysku twardego, i nawet podczas dużego i długotrwałego obciążenia.

Głośniki
Jak każdy ThinkPad, T420 jest urządzeniem biurowym, więc nie kładziono nacisku na dobrą jakość dźwięku. Głośniki umiejscowione są w systemie stereo, po bokach klawiatury. Dają wyraźny i głośny dźwięk, ale jest on jednak płytki i lekko metaliczny. Jednak do zastosowań biurowych w zupełności wystarczający.


Podzespoły:
Lenovo wyposażyło testowany model w najnowocześniejszy procesor z platformy Sandy Bridge. i7 2620M został zbudowany w technologii 32nm i 64bitowej infrastrukturze. Posiada 2 rdzenie fizyczne pracujące w technologii Hyper-Threading, co daje w sumie 4 wątki logiczne, każdy pracujący z częstotliwością zmienną dynamicznie (Turbo-Boost) 2,7-3,4 GHz. Dokładna specyfikacja: intel.
Dedykowana karta graficzna to Nvidia NVS 4200M. Pomimo 1024mb ramu w ddr3 nie jest to najwydajniejsza jednostka, jednak dalej nie jest to komputer multimedialny, a biurowy, więc taka karta jest nawet przerostem formy nad treścią i w mojej opinii jedynie generuje koszt całości. Recenzja karty tutaj: notebookcheck
Miłym aspektem jest zainstalowanie 4gb ramu w jednej kości, pozostawiając jeden slot wolny. Szkoda tylko, że oba sloty nie są umiejscowione od dołu obudowy, trzeba więc zdjąć klawiaturę, by dostać się do drugiego. 4Gb już jednak na dzisiejsze standardy tej klasy komputerów to zdecydowanie za mało, szkoda więc, że do ceny trzeba doliczyć jeszcze koszt dodatkowej kości. 
Rozczarowuje natomiast dysk. Brak SSD w tym sektorze komputerów należy uznać za rzecz dziwną i bardzo ujemnie wpływającą zarówno na szybkość działania systemu (Lenovo jeszcze na początku roku na CES 2011 obiecywało drastyczne skrócenie czasu bootowania systemu (nawet poniżej 10s dla Ideapadów), szkoda więc że tutaj minięto się z technologią), jak i na wagę całości (ale o tym później). Co prawda w T410s również nie umieszczono dysku SSD, to jednak rozwiązano to w taki sposób, że zmniejszono dysk do rozmiarów 1.8”, co sprawiło że konstrukcja była smuklejsza i lżejsza. Tutaj zainstalowano Seagate ST9500420AS, 500GB 7200obr/min.

 

Podsumowanie:
T420 nie wyróżnia się niczym na tle innych ThinkPadów, jest logiczną kontynuacją upgrade'u podzespołów i utrzymania tego, co w Lenovo dobre. Na plus wypada matryca, rozmieszczenie portów, bardzo wydajny procesor, wolny slot ramu oraz rzeczy, które zawsze wypadają na plus w ThinkPadach, czyli: sztywna, wygodna klawiatura, touchpad i trackpoint, generalnie wytrzymała i solidna konstrukcja i rewelacyjne zawiasy. Dobrze wypada też emisja ciepła i hałasu. Miłym aspektem jest też obecność Powered USB. Jako minus: rażący brak portu USB 3.0, brak dysku SSD, skumulowane w jedno gniazdo Audi in/out i jak na laptop tej klasy – duża waga i gabaryty (dzisiejsze standardy są jakie są, Apple swoim Macbookiem Air wyznaczyło kurs dla sektora biznesowego na smukłość i lekkość, a na tym tle t420 wygląda jak duży krok w tył przy zestawieniu go chociażby z T410s, nie wspominając o takich konstrukcjach jak dopiero bardzo nieśmiało pokazujący się na rynku Lenovo X1).

   


autor: Przemysław Czajkowski - jck
korekta: Arleta Orłowicz - vexgirl 
Pierwsze zdjęcie na stronie pochodzi z serwisu: gadgetpicture.com
Wszystkie pozostałe są mojego autorstwa i zapraszam do ich kopiowania i powielania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz