poniedziałek, 20 grudnia 2010

Recenzja Lenovo Y530

Lenovo Y530

Specyfikacja:
Procesor:
Intel® Core™2 Duo CPU T6600 @ 2.20 GHz
Pamięć:
4GB DDR3
Karta grafiki:
NVIDIA GeForce 9600M GS - 1024 MB
Matryca:
15,4 cali 16:10, 1280x800 pikseli
Dysk twardy:
500 GB - 5400 rpm
Karta dźwiękowa: 
Realtek ALC888
Złącza:
1 ExpressCard/54, 3 USB, 1 FireWire, 1 VGA/D-Sub, 1 HDMI, Motorola SM56 modem, 1 blokada Kensingtona, gniazda audio: wejście mikrofonowe, wyjście słuchawkowe, czytnik kart: SD, MMC, xD, MS, MS Pro
Łączność:
Broadcom NetLink Fast Ethernet (10/100MBit), Intel Wireless WiFi Link 5100 (abgn), Bluetooth
Napęd optyczny:
Optiarc DVD RW AD-7560S
Wymiary:
35,6mm x 361mm x 261,6mm
Waga:
3.008 kg zasilacz: 0.324 kg
Akumulator:
58 Wh litowo-jonowy, Lenovo, 6-komorowa

Kawałek historii:
Po przejęciu działu notebooków z rąk IBM przez Lenovo w 2005 roku, wszyscy chyba zauważyli spadek jakości, dotąd renomowanej marki. Coś, co dotąd było synonimem trwałości, zaczęło powoli staczać się ku upadkowi i widać to na każdym kroku (Lenovo nie wyróżniają się już teraz zbytnio z pośród Asusów, czy HP’ków). Dzisiaj Lenovo jest jednym z bardziej innowacyjnych producentów sprzętu, kładąc duży nacisk na nowe i nie badane dotąd technologie, jednak jakościowo pozostawiając sporo do życzenia. Troszkę inaczej sprawa się ma w sektorze biznesowym, gdzie Lenovo dostało na tacy od IBM ThinkPady, jednak nawet tutaj widać spadek jakości, szczególnie na wykonaniu (po osławionych i będących na granicy doskonałości T42, T43, jeszcze przed przejęciem, przyszła pora na T60 i T61, gdzie widać już wyraźnie znacznie tańszy, bardziej łamliwy plastik). Zaczęto inwestować w komputery na tak zwanym „pograniczu” multimedialności, czego wynikiem jest seria SL, która jest co prawda markowana jest logiem ThinkPadów, jednak już na standardzie widać znacznie gorsze wykonanie, błyszczącą matryca, błyszczącą klapa… (SL510 już trochę lepiej, zrezygnowano z lakierowanej klapy i lepiej rozmieszczono porty, jednak „słaby” plastik dalej pozostał) Oczywiście, jest też górna półka, od R500, poprzez T500, aż do W500, a także seria X (w większości bardzo udane modele, x300, x201), jednak ceny tych pozycji są hmm… dość wygórowane. 
Gdzieś w między czasie pojawiła się także seria Y (a także U, S, Z), IdeaPady. Komputery typowo multimedialne, niekoniecznie tak highendowe jak serie biznesowe, na które oczywiście producent kładzie największy nacisk, jednak zdecydowanie lepsze niż budżetowe serie G. W tym momencie na rynku (oczywiście w bardzo wielu odmianach sprzętowych) są generalnie dwie pozycie, Y530 (produkcja już została zakończona), oraz rozwijany Y550 (oraz nowszy, jednak bliźniaczo podobny Y560). Ja wybrałem, pomimo niewielkiej różnicy cenowej, oraz tego, że Y550 jest konstrukcją z lepszymi parametrami Y530. Dlaczego? Przede wszystkim konstrukcja. Y530 jest (to jest informacja niesprawdzona, tak zwanie „zasłyszana”) oparty na ostatnim projekcie obudowy opracowanym jeszcze przez IBM. Jest to obudowa (i teraz już piszę z doświadczenia) bardzo solidna, ciężka (ponad 3kg), może nie śliczna, ale bardzo praktyczna i naprawdę przemyślana. Przy podnoszeniu nic nie skrzypi (pomijając tylko prawą stronę, przy napędzie, gdzie chyba każdy notebook trochę chrupnie), wszystko jest idealnie spasowane, nic nie odstaje. Rozmieszczenie portów chyba nie mogło być lepsze (dokładniej o portach będę pisał niżej), no i sensowne parametry sprzętowe sprawiają, że jest to moim zdaniem jeden z najlepszych uniwersalnych komputerów obecnie na rynku (w zasadzie kończących swój żywot rynkowy). Ma też oczywiście swoje minusy, jak np. matryca zamknięta za błyszczącą szybą, czy układ klawiatury, lecz o tym także poniżej.



Budowa:
Zdecydowanie jeden z najsolidniej wykonanych komputerów jakie widziałem (może spokojnie konkurować na tej płaszczyźnie z Dell’ami Latitude D820/830). Nic nie lata, nic nie stuka, wszystko ładnie przylega i ma się wrażenie, że laptop jest jedną masą (jedyny słaby punkt znajduje się z prawej strony, przy chwyceniu komputera prawą ręką, na wysokości napędu, plastik wyraźnie się ugina). Bardzo sztywna pokrywa matrycy (nie ma mowy o żadnych wychyleniach przy ciągnięciu za jakikolwiek z kantów, całość zachowuje wzorową sztywność) wykonana jest od góry z materiału przypominającego tworzywo (wygląda estetycznie, niestety pomimo tego, że się nie palcuje, brudzi się w sposób ciężko usuwalny, ze względu na chropowatą fakturę), ze srebrnym napisem Lenovo na środku. Po paru miesiącach użytkowania zawiasy pozostają bardzo stabilne, matryca nie opada, nie chodzi za twardo, tak w sam raz (zawiasy wydają się solidne). Matryca odchyla się o kąt 130 stopni, co jest zupełnie wystarczające (chyba, że ktoś przesiada się z ThinkPadów). Od wewnętrznej strony już nie tak bajkowo. Mimo, że producent deklaruje, że matryca jest matowa, to jednak z punktu widzenia użytkownika, nie ma to większego znaczenia, ponieważ oddziela go od niej błyszcząca szyba (mająca poprawić kolory, sprawiać wrażenie „większej matrycy” i chronić ją, natomiast w praktyce zmniejsza ona kąty widzenia, oraz generuje dodatkowe refleksy, co utrudnia, a czasem więc uniemożliwia pracę na zewnątrz). Dodatkowo, całość (matrycy) jest bardzo błyszcząca i podatna na palcowanie, co przy fakcie, że żeby otworzyć laptopa trzeba chwycić za ramkę, chociażby opuszkami palców sprawia, że jest brzydko „upalcowany” praktycznie cały czas na samej górze. Dodatkowo błyszczący materiał wręcz przyciąga kurz. Ciekawą innowacją jest umieszony pod matrycą z prawej strony wskaźnik naładowania baterii (trzeba się jednak porządnie pochylić, żeby odczytać stan, ponieważ jest on umiejscowiony dość głęboko, prawie pomiędzy obudową a matrycą), oraz dodatkowe dwa głośniczki, mniej więcej na jej środku na dole. Na samym środku, nad matrycą umiejscowiono kamerę internetową 1.3M pikseli (włączyłem ją raz, więc nie jestem w stanie dużo o niej napisać, ale jakością nie powala, płynnością także).



Pulpit jest za to bardzo przyjemy, jest szeroki i wygodny, po obu stronach klawiatury znajdują się głośniczki, nad klawiaturą są przyciski dotykowe (rzecz niestety nie specjalnie praktyczna i irytująca wieczorami przy oglądaniu filmów, gdyż przyciski świecą cały czas na pomarańczowo). Obok umiejscowiono niebieskie kontrolki. Przycisków używam bardzo rzadko, prawie w ogóle, a przy zgaszonym świetle dają (wraz z kontrolkami i jeszcze klawiszem „Power on”) irytująco świąteczny wystrój choinki. Kolejność „światełek” (od lewej): wyłączenie dźwięku, programowalny „klawisz użytkownika”, przycisk Home Theater, dalej kontrolki stanu i dalej przyciski w dwóch opcjach (zmiana zestawu fizycznym klawiszem po prawej stronie) 1) klawisze kontrolujące multimedia (play/stop itd.) 2) klawisze odpowiedzialne za schematy dźwiękowe. Wokół klawiatury położono cienką warstwę aluminium, co wygląda ładnie, nie palcuje się, jest przyjemne w dotyku i z pewnością szybko się nie wytrze tak jak plastik. Dokładnie na środku znajduje się tochpad zupełnie normalnych rozmiarów, działający zupełnie dobrze i płynnie, bez zarzutu, palce nie ślizgają się, ani nie przywierają. 
Samą klawiaturę używa się przyjemnie, nie ugina się, jest sztywna, nie za twarda, skok nie jest zbyt głęboki, płytki mają dobry kształt, jednak mam parę uwag do ich rozłożenia: po pierwsze nie logicznie jest umieszczony przycisk delete, jako trzeci od prawej w górnym rzędzie (przecież z zestawu klawiszy insert, delete, prtsc, pause, delete używa się zdecydowanie najczęściej, więc powinien być w prawym górnym rogu, tak jak jest w większości HPków i tak jak już zauważyłem, poprawiono w Y550), oraz coś absolutnie idiotycznego, zintegrowanie klawiszy PgUp z Home oraz PgDn z End (Home i End jako funkcyjne) i umieszczenie przy strzałkach. Rozwiązanie straszliwie nie trafione.
Na samym dole po prawej stronie pulpitu znajdują się kolejne ozdoby choinkowe w postaci trzech niebieskich diod stanu (w ciemności komputer naprawdę wygląda przesadnie kolorowo).
Plastik od spodu wydaje się lepszy jakościowo od Y550 (i już na pewno dużo lepszy od np. Della Inspirona), jednak czas pokaże ile jest wart. Tradycyjnie dla Lenovo/IBM dostęp do podstawowych portów wewnętrznych (ram, karta wifi, itd) jest bardzo przyjazny i znajduje się pod jedną łatwo zdejmowaną klapką, pod drugą jest dysk. Pod spodem znajduje się także piąty głośnik, niskotonowy.



Rozmieszczeni portów. 
Uważam je za idealne i nie mam się do czego przyczepić. Od lewej od przodu: usb, hdmi, usb (rozwiązanie genialne i nie widziałem nigdzie, żeby było więcej stosowane, fakt umieszczenia hdmi pomiędzy portami usb pozwala na podpięcie dwóch dowolnie dużych urządzeń usb, a raczej rzadko będziemy używać jednocześnie hdmi jak i usb), nad nimi ExpressCard (zakryty solidnie wykonaną i idealnie spasowaną zaślepką), vga, wylot powietrza, rj45 zasilanie. Tył zakrywa matryca, prawa strona od tyłu: Kensington Lock, rj11, napęd optyczny, FireWire, usb, line-in, line-out. Przód, po lewej stronie, od lewej: włącznik wifi, slot na karty pamięci (również zasłonięty idealnie spasowaną zaślepką). Niczego nie brakuje (mogło by być jeszcze e-sata, ale nie uważam tego za konieczność), wszystko jest praktycznie i przemyślanie rozłożone.
Wyświetlacz (matryca ledowa) ma bardzo ładne i jasne kolory, lekko zimnawe miejscami, ale równomiernie rozłożone. Szkoda, że nie matowa, bo byłaby idealna. 
Głośniki dają dźwięk bardzo czysty, głośny i wyraźny (rozkład głośników: po jednym z obu stron klawiatury, kolejne dwa na środku zaraz pod matrycą, na środku, tuż za pulpitem, oraz jeden nisko-tonowy od dołu, czyli w sumie 5, jak na standard laptopów naprawdę bardzo dobre jakościowo, moim zdaniem (nie jestem audiofilem) porównywalne z Altekami.

Kultura pracy.
Laptop z decydowanie należy do komputerów cichych, bez obciążenia ledwo go słychać a na najwyższych obrotach wiatraka jego szum zupełnie wkomponowuje się w tło otoczenia. Słychać za to wyraźnie pracę napędu optycznego.
Lewa krawędź pulpitu grzeje się zdecydowanie bardziej (tam gdzie jest dysk twardy), lecz nie nadmiernie (tak jak np. Compaqi nc800), zupełnie akceptowalnie i w normie.
Bateria trzyma dość długo, spokojnie wystarczy na oglądnięcie filmu, albo jakieś 1h-1,5h grania w wymagającą grę (na bezczynności nie sprawdzałem). Nie zaobserwowałem problemu znanego z innych Lenovo (na pewno w R500), mianowicie nadmiernego zużycia baterii podczas stanu uśpienia.

Podsumowanie.
Uważam Lenovo Y530 za laptop bardzo udany, ale raczej (ze względu na swoje gabaryty, a przede wszystkim wagę) do zastosowania domowego, niż do pracy. Jest on solidnym sprzętem na lata (co się dopiero okaże), ale raczej na biurko, zdecydowanie nie do codziennego noszenia, bo jest po prostu za ciężki. Zupełnie dobrze radzi sobie z troszkę starszymi grami, spokojnie daje sobie rade także z programami graficznymi jak autocad (dla grafików jednak, ze względu na rozdzielczość matrycy (1280x800) konieczne będzie podpięcie osobnego monitora) jest wymarzony do multimediów, jednak liczne światełka mogą irytować podczas oglądania filmów. Polecam dla osób które chcą ramach np. oszczędności miejsca pozbyć się PC’a i zainwestować w uniwersalny laptop „do wszystkiego”.



autor: Przemysław Czajkowski - jck
zdjęcia zostały znalezione w googlach, jeżeli ktoś rości sobie do nich prawo, proszę o kontakt, z pewnością zostaną uszanowane prawa autorskie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz