wtorek, 12 lipca 2011

scary


W 1966 roku emerytowany duchowny zrobił zdjęcie spiralnych schodów (znanych jako Tulipanowe Schody) znajdujących się w Narodowym Muzeum Morskim w Greewich (Anglia). Utrwalony obraz i oryginalny negatyw zostały przeanalizowane przez ekspertów, którzy stwierdzili, że nie doszło do żadnych poprawek i manipulacji.
To zdjęcie służyło jak dowód na to, że spotkania z duchami w części muzeum nazwanej Domem Królowej są prawdziwe. Często donoszono o słyszalnych krokach, trzaskających drzwiach czy dziecięcym śpiewie.
Zdarzały się też przypadki spotkania ducha w pełnej postaci. Jeden z nich miał być przyuważony w trakcie czynności wyglądającej jak szorowanie schodów. Historycy zawracają uwagę, że 300 lat temu jedna ze służących została zepchnięta ze szczytu schodów i zmarła w wyniku upadku z wysokości.
To wyjaśniałoby, dlaczego duch sprzątał schody.


W 1959 Mabel Chinner wybrała się na grób swojej matki na jednym z brytyjskich cmentarzy. Przy okazji zrobiła zdjęcia swojego męża samotnie czekającego na nią w samochodzie. Dopiero po wywołaniu zdjęć Mabel zorientowała się, że jej mąż nie siedział w nim sam.
Na zdjęciu widać osobę w okularach siedzącą na tylnym siedzeniu samochodu. Autorka zdjęcia od razu ją rozpoznała – to jej matka, której grób odwiedziła w ten sam dzień. Eksperci orzekli, że zdjęcie kobiety nie powstało w wyniku odbicia albo podwójnego naświetlenia.

Eastern State Penitentiary (fot. Wikimedia Commons)
Eastern State Penitentiary (fot. Wikimedia Commons)
Gdy grupa filmowców z programu Ghost Hunters odwiedziła historyczne wiezienie w Filadelfii, udało jej się nagrać niebywałe zdarzenie. Kamera uchwyciła niewyraźną postać, która zbliża się w stronę urządzenia, by następnie szybko odwrócić się i uciec. Zarejestrowane zjawisko możecie zobaczyć na własne oczy poniżej:

Sklep z zabawkami w Sunnyvale w stanie Kalifornia, należący do sieci Toys „R” Us, może się pochwalić własnym duchem. John to ten mężczyzna opierający się o ścianę. Powyższe zdjęcie zostało zrobione w trakcie kręcenia serialu telewizyjnego „That’s Incredible”. Żadna z osób będących wtedy na planie nie widziała stojącego człowieka, mimo to pojawił się na zdjęciu zrobionym w podczerwieni.
Specjaliście od wydarzeń nadprzyrodzonych, tacy jak Sylvia Browne, zdołali ustalić w trakcie kilku seansów, że duch ma na imię John. Zmarły miał być pastorem żyjącym na ranczu, które pod koniec XIX stulecia znajdowało się w miejscu dzisiejszego sklepu. Poglądy dotyczące tego, w jaki sposób umarł, są różne, choć dominuje wersja, że wykrwawił się na śmierć w czasie rąbania drewna.
Pracownicy i klienci sklepu mówią, że John często robi żarty, wchodząc do damskiej toalety, niespodziewanie puszczając wodę w kranach, zrzucając zabawki z półek czy szepcząc do uszu imiona pracowników.

Denise Russell zrobiła zdjęcia swojej babci w 1997. Starsza kobieta w wieku ponad 90 lat mieszkała sama, kiedy wnuczka zrobiła zdjęcie w czasie rodzinnego pikniku. Przez trzy lata nikt nie zauważył, że na zdjęciu została również uwieczniona osoba, której nie powinno tam być – dziadek Denise, który zmarł w 1984 roku. Sami możecie porównać jego zdjęcia ze starego albumu rodzinnego:
Dwóch fotografów, Captain Provand i Indre Shira, wykonało to zdjęcie w 1936 roku. Jest to najprawdopodobniej najsławniejsze zdjęcie przedstawiające ducha, jakie do tej pory zrobiono. Jak dotąd nikt nie był w stanie podważyć jego autentyczności. Fotografowie mieli zrobić zdjęcia zabytkowej rezydencji Raynham Hall w Anglii dla magazynu Country Life. Przypadkiem udało im się uchwycić postać dawnej właścicielki domu – Lady Dorothy Townsend. Provand najpierw zobaczył schodzącego po schodach ducha, którego następnie udało mu się uwiecznić na kliszy.

W 1946 pani Andrews zrobiła zdjęcia nagrobka swojej zmarłej córki, który znajdował się w Queensland (Australia). Córka miała zaledwie 17 lat, gdy zmarła. Gdy film został wywołany, kobieta była zszokowanym tym, że na zdjęciu uwieczniona został mała dziewczynka patrząca prosto w stronę aparatu.
Tego dnia na cmentarzu nie było żadnych dzieci, a kobieta przyznała, że dziecko ze zdjęcia nie przypominało jej córki z czasów niemowlęctwa. Kilka lat później australijski badacz zjawisk paranormalnych, Tony Healy, odkrył, że nieopodal nagrobka córki pani Andrews znajdowały się groby dwóch malutkich dziewczynek.

Mount Washington Hotel (fot. Wikimedia Commons)
Mount Washington Hotel (fot. Wikimedia Commons)
Otwarty w 1902 roku luksusowy hotel Mount Washington w Caroll w stanie New Hampshire jest miejscem nawiedzonym przez kilka duchów. Najbardziej znany jest duch księżniczki, która przebywa w hotelu w czasie każdego lata. Bardzo często zdarza się, że dochodzi do jej spotkań ze współczesnymi gośćmi hotelowymi. Księżniczka zawsze preferowała wygodę własnego łóżka, które do dziś stoi w pokoju numer 314.
Grupa badaczy z programu Ghost Hunters jako pierwsza przeprowadziła dochodzenie na terenie tego wielkiego hotelu. Udało im się zarejestrować niesamowite nagranie, w którym słychać głos z zaświatów. Dwóch badaczy Jay i Grant zadają pytanie: „Księżniczko, czy jesteś tutaj?”, po czym pada natychmiastowa odpowiedź: „Oczywiście, że jestem. A gdzie wy jesteście?”.

Pewnego razu fotograf Neil Sandbach robił zdjęcia nieopodal farmy w Hertfordshire w Anglii. Przypadkiem udało mu się zrobić niesamowite zdjęcie – kiedy później przeglądał to, co udało mu się uwiecznić, nie mógł uwierzyć własnym oczom. Był pewien, że tamtego dnia na farmie nie było żadnego dziecka.
Kiedy zapytał później właścicieli, czy byli świadkami jakichś nienaturalnych wydarzeń (specjalnie nie wspominał o zrobionym zdjęciu). Przyznali, że wielokrotnie widzieli zjawę chłopca ubranego w białą koszulę nocną.

Pewnej nocy w Oklahomie miał miejsce tragiczny wypadek samochodowy, w którym było kilka śmiertelnych ofiar. Zniszczone samochody zostały odholowane na miejscowy parking policyjny, jednak jego pracownicy spostrzegli coś dziwnego na kamerach monitoringu – białą postać poruszającą się wokół wraków. Rodzina jednej z ofiar jest przekonana, że osoba na nagraniu to ich bliski starający się przekazać im wiadomość z zaświatów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz