czwartek, 29 marca 2012

Tablet z biedronki

Goclever Tab A73 (Fot. GoClever.pl)
Goclever Tab A73 (Fot. GoClever.pl)
Tablety, choć dużo się o nich pisze i mówi w Internecie i innych mediach, dla statystycznego Polaka wciąż jeszcze są gadżetem egzotycznym – liczba 170-200 tys. sprzedanych urządzeń ma być osiągnięta dopiero pod koniec bieżącego roku. Może się jednak okazać, że te prognozy są zbyt ostrożne – na rynek tabletów postanowiła wkroczyć Biedronka.
Sieć dyskontów spożywczych wydaje się ostatnim miejscem, w którym można szukać nowoczesnej elektroniki. Okazuje się jednak, że już niedługo obok pietruszki i ogórków konserwowych znajdziemy w Biedronce również tablet.
Zapowiadany model to Goclever Tab A73. Urządzenie oferuje 7-calowy ekran pojemnościowy o rozdzielczości 800 × 480 pikseli, procesor o taktowaniu1 GHz, 512 MB RAM-u i 4 GB wbudowanej pamięci, którą można rozszerzyć za pomocą kart microSD.
Fragment materiałów reklamowych dyskontu (Fot. Android-Polska.pl)
Fragment materiałów reklamowych dyskontu (Fot. Android-Polska.pl)
Goclever Tab A73 pracuje pod kontrolą Androida Gingerbread 2.3.4, ma kamerę 0,3 mpix, akcelerometr, port miniHDMI i baterię 3200 mAh. Parametry tabletu, którego szczegółową recenzję możecie znaleźć na tej stronie, nie są wprawdzie szczególnie zachwycające, ale sprzęt gwałtownie zyskuje na atrakcyjności, gdy zerknie się na cenę – Biedronka ma zamiar sprzedawać ten gadżet od 5 kwietnia za 369 złotych.
Niebawem może okazać się, że dla rozwoju rynku tabletów w Polsce większe znaczenie od efektownych kampanii marketingowych znanych i cenionych producentów może mieć promocja zorganizowana przez dyskont spożywczy.

Pierwszy giętki e-papier już w kwietniu

Fot. LG
Fot. LG
Z niecierpliwością czekam, kiedy e-papier będzie wyglądał niemal tak samo jak normalna kartka papieru. Firma LG robi krok do przodu, zapowiadając wypuszczenie na rynek pierwszych giętkich paneli. Czyżby zbliżała się rewolucja wśród producentów e-czytników?
Jako bibliofil, który nie stroni od technologii, mam cichą nadzieję, że e-czytniki przyszłości nie będą się wiele różnić od dzisiejszych książek. Wystarczyłoby je podłączyć przez USB do komputera, wrzucić odpowiedni plik i gotowe – na elastycznych stronach pojawiałby się litery i obrazy. Na razie jednak trzeba skupić się na bardziej realnych rozwiązaniach.
Fot. Flickr.com/Cloned Milkmen/lic. CC
Fot. Flickr.com/Cloned Milkmen/lic. CC
LG przymierza się do produkcji giętkich paneli – będzie można zobaczyć je już w przyszłym miesiącu. Czarno-biały e-papier przyjmie formę 6-calowego ekranu o rozdzielczości 1024 x 768, który będzie można wygiąć do 40 stopni bez obawy o to, że pęknie. Zastąpienie szkła tworzywem sztucznym sprawia, że ekran będzie lżejszy, cieńszy (0,7 mm) i bardziej odporny na uszkodzenia (upadek z wysokości 1,5 metra nic mu nie robi).
Oczywiście o giętkich ekranach tego typu słyszeliśmy już od dawna. Pracują nad nimi również inne firmy, pamiętacie chociażby giętki e-papier Sony? Zapowiada się więc ostra konkurencja na tym rynku i skorzysta na tym przede wszystkim zwykły użytkownik. Trzymam rękę na pulsie w oczekiwaniu na nową generację czytników. Niestety na razie nie wiadomo, jaką będzie miał cenę i kiedy dokładnie (oprócz tego, że w kwietniu) pojawi się na rynku nowy produkt LG.

Zwłoki w walizce na placu zabaw

MAKABRYCZNE ODKRYCIE W SANKT PETERSBURGU

Zwłoki w walizce na placu zabaw
Fot. Wikipedia Nicolai Sydorov CC 0Rosyjska policja dokonała makabrycznego odkrycia
Makabrycznego odkrycia dokonano w czwartek w Sankt Petersburgu. Policjanci, zaalarmowani przez mieszkańców, znaleźli zwłoki starszej kobiety zapakowane w walizkę porzuconą na placu zabaw dla dzieci.
Policję zawiadomili mieszkańcy ulicy Dybenko, którzy znaleźli na dziedzińcu między blokami podejrzaną walizkę. Jak poinformowała policja, w środku znajdowały się zwłoki około 70-letniej kobiety.

W sprawie trwa już śledztwo.

Kolejna makabryczna zbrodnia? 

Sprawa jest głośno komentowana, zwłaszcza, że w poniedziałek w Moskwie również odnaleziono walizkę, w której było poćwiartowane ciało bez głowy. Zwłoki należały do 30-letniej kobiety. Dzień później odnaleziono jej głowę, w worku.

Policja w sprawie z Moskwy zatrzymała mężczyznę, który przyznał się do zabójstwa.

niedziela, 25 marca 2012

Serwery Zatoki Piratów w powietrzu — prawdziwa chmura

NewsImage
The Pirate Bay ma nowy plan na wysłanie swoich serwerów do strefy, w której będą one bezpieczne i władze żadnego państwa nie będą miały do nich dostępu. Plan trochę przypomina przedwczesny żart zaplanowany na 1 kwietnia, autor wpisu na blogu wydaje się jednak być poważny. I dobrze, bo nawet jeśli to jest żart, warto się nad nim zastanowić.
Zatoka Piratów chce wysłać w powietrze wyposażone w odbiorniki GPS drony, które będą poruszać się kilka lub kilkanaście kilometrów nad powierzchnią ziemi. Jeszcze nie wszystko zostało opracowane, ale w założeniu w powietrze mają zostać wystrzelone obiekty o dwuznacznej nazwie LOSS (Low Orbit Server Station). Teoria mówi, że z wykorzystaniem nowoczesnej transmisji radiowej możliwe będzie uzyskanie transferów powyżej 100 Mb/s z każdej stacji znajdującej się bliżej, niż 50km. Na dronach mają znajdować się tanie minikomputery podobne do Raspbery Pi, które połączone w sieć stanowić będą proxy do łączenia się z serwerami TPB. Tą metodą właściciele Zatoki Piratów zabezpieczą się przed fizycznym odcięciem od sieci, gdyż bez samolotów zdjęcie proxy nie będzie wykonalne.
Ile to ma sensu? Pobór mocy komputera pokroju Raspberry Pi, odbiornika GPS i nadajnika radiowego nie będzie raczej większy, niż smartfona. Do zasilenia takiego maleństwa teoretycznie wystarczy metr kwadratowy baterii słonecznej. Całość powinna zamknąć się w kilkuset gramach, zależnie od rozmiaru drony, więc wyniesienie ich na odpowiednią wysokość nie powinno być trudne. Drony mogłyby zostać umieszczone w stratosferze za pomocą balonów, podobnie jak ma to miejsce w przypadku mniejszych satelitów, z tym że tu balony mogłyby być odpowiedzialne za ciągłe utrzymywanie drony na odpowiedniej wysokości. Inna sprawa, że obecnie zbudowanie sieci takich niskoorbitalnych serwerów będzie bardzo kosztowne, a pewnym jest, że pierwsze sztuki pójdą na straty.
Wykonanie nie jest tu jednak najważniejsze. Sama idea wyniesienia serwerów w powietrze jest krokiem w przód w dystrybucji danych i nadaje dosłowności terminowi ukutemu w zupełnie „przyziemnych warunkach” — chmurze obliczeniowej. Oczywiście takie minikomputery można umieszczać również w innych miejscach — na słupach, na dachach budynków, czy nawet na drzewach — ale niezależnie od rozwiązania technicznego, ważne jest wyjście z inicjatywą. The Pirate Bay, nawet jeśli tylko buja głową w nomen omen chmurach, skłonił wiele osób do myślenia swoim pomysłem. Tymczasem piratom marzy się nie tylko zdecentralizowane proxy i centrum danych w powietrzu, ale możliwość udostępniania odnośników do danych w każdym zakątku galaktyki. Co więcej, wszystkie plany i schematy, które wykorzystane zostaną przy budowie powietrznej serwerowni, będzie można pobrać i przeanalizować samemu. Być może z rozwiązań TPB skorzystają entuzjaści Hackerspace Global Grid.

poniedziałek, 19 marca 2012

Dlaczego aplikacje w systemie iOS ładują się tak szybko?

Dlaczego aplikacje w systemie iOS ładują się tak szybko?
Tekst powstał na podstawie pewnego komentarza. Jak się okazało informacja jest prawdziwa.
Do przesłania tej wiadomości niechcący zainspirował mnie mój znajomy, zagorzały applefan.
Raczył on śmiać się, że na jego Cudzie Techniki aplikacje uruchamiają się znacznie szybciej niż na moim skrzypiącym Szajsungu. Nie wiedział on i zapewne duża część fanów apple również, że każda apka na iOS ma wgraną pewną bitmapę, która pokazywana jest na starcie zanim właściwy program się "doczyta". A co przedstawia owa bitmapka spytacie? Ano przedstawia ona ekran startowy aplikacji zaraz po uruchomieniu. Nie mam zamiaru śmiać się z tego rozwiązania, gdyż jest ono całkiem rozsądne i daje złudzenie szybkiegi uruchamiania. Śmieję się z tych, którzy myślą, że to ich Cud Techiki jest taki wypasiony, że aplikacja do pierdzenia uruchamia się na nim w 0.04s (a w rzeczywistości jest to np 2.1s).
Zajrzyjmy na stronę Apple, gdzie możemy znaleźć dokumentację iOS
A tam na stronie 94.
Gdy system uruchamia aplikację, to chwilowo wyświetla statyczny obraz uruchamiania na ekranie. Twoja aplikacja wyświetla zazwyczaj prerenderowaną wersje domyślnego interfejsu użytkownika.
Celem tego obrazka jest danie użytkownikowi informacji zwrotnej, ze aplikacja została uruchomiona, a to daje aplikacji czas na wystartowanie ( inicjacje) i przygotowanie początkowego zbioru obrazów do wyświetlenia.
Gdy aplikacja jest gotowa do działania, system usuwa obrazek i wyświetla właściwe okno aplikacji (i obrazy).
Każda aplikacja musi posiadać przynajmniej jeden obraz włączania.
When the system launches an app, it temporarily displays a static launch image on the screen. Your app provides this image, with the image contents usually containing a prerendered version of your apps default user
interface. The purpose of this image is to give the user immediate feedback that the app launched, but it also
gives your app time to initialize itself and prepare its initial set of views for display. When your app is ready to
run, the system removes the image and displays your apps windows and views.
Every app must provide at least one launch image.
Ponieważ iOS oraz MacOSX posiadają ten sam framework - Core Animation można śmiało zasugerować, że podobnie jest i w przypadku stacjonarnej wersji systemu. Pomysł jest niezły nawet jak na Apple.

środa, 7 marca 2012

Złodzieje atakują znowu

3 złote i 20 groszy zapłacimy za bilet jednorazowy i 4 złote za godzinny - informuje Radio Kraków.
Krakowscy radni uchwalili nowe ceny biletów komunikacji miejskiej. Radni zgodzili się więc z propozycją prezydenta, która zakładała podwyżkę o 40 groszy.
Oprócz tego w ofercie krakowskiej komunikacji miejskiej pojawi się nowy bilet dwuprzejazdowy. Będzie kosztował 6 złotych i będzie go można skasować dwa razy. Podwyżki wejdą w życie w ciągu miesiąca.
Co istotne - zmiany nie dotkną posiadaczy biletów okresowych. To ukłon miasta w stronę stałych klientów MPK, którzy stanowią ponad 70 procent wszystkich pasażerów.
Nowe ceny biletów wzbogacą miejską kasę o 10 milionów złotych rocznie.
Krakowianie ostatnią podwyżkę przeżyli w zeszłym roku. Do sierpnia minionego roku przejazd jednorazowy kosztował 2,50. Była to pierwsza podwyżka od kilku lat.

czwartek, 1 marca 2012

Nowa, "wątpliwa" prywatność Google'a stała się już faktem

Nowa, "wątpliwa" prywatność Google'a stała się już faktem

UE ZGŁASZA ZASTRZEŻENIA

Nowa, "wątpliwa" prywatność Google'a stała się już faktem
Fot. Meneame comunicacions/ CC by SAGoogle od dziś ma nową poliytkę prywatności
Wbrew sprzeciwom Unii Europejskiej Google wdrożył nową politykę prywatności. Według nowych zasad koncern będzie zbierał dane o użytkownikach i łączył informacje z różnych produktów koncernu: wyszukiwarki, map, poczty. Utworzony w ten sposób profil internauty ma poprawić wyniki wyszukiwania i ułatwić użytkownikowi przemieszczanie się między usługami Google. Jednak odda też koncernowi do dyspozycji ogromną bazę danych.
Najważniejszą zmianą będzie możliwość zestawiania przez koncern informacji zamieszczanych przez użytkowników między różnymi usługami oferowanymi przez Google, a więc na przykład między YouTube, Google+, Gmail, Blogger itd. Do tej pory firma gromadziła informacje o aktywności swoich klientów odrębnie dla każdej usługi. Co zmiana oznacza dla Google'a? Możliwość stworzenia ogromnej, wszechstronnej bazy danych, którą będzie mógł wykorzystywać do własnych celów. 
      Mamy poważne wątpliwości dotyczące legalności tego procesu oraz jego zgodności z postanowieniami unijnej dyrektywy o ochronie danych osobowych.      
CNIL


Niejasne zasady, prawne wątpliwości

Jak stwierdziła francuska niezależna agencja nadzorująca CNIL, która na zlecenie UE przeprowadziła analizę regulaminu korzystania z usług koncernu, nowe regulacje "budzą poważne wątpliwości". Na początku lutego CNIL wzywał koncern, aby wstrzymał wdrażanie nowych przepisów, aby zbadać je pod kątem zgodności z unijnym prawem, konkretnie z unijną dyrektywą o ochronie danych osobowych.

- Mamy poważne wątpliwości dotyczące legalności tego procesu oraz jego zgodności z postanowieniami unijnej dyrektywy o ochronie danych osobowych - stwierdził CNIL i zapowiedział wysłanie do Google listy pytań dotyczących zmian. Chodzi głównie o zbieranie informacji o osobie korzystającej z usług Google, a następnie dopasowywanie do powstałego profilu użytkownika reklam. Te plany właśnie budzą wątpliwości Brukseli.

W ocenie CNIL informacje na temat tego, jak Google będzie wykorzystywał dane, są trudne do zrozumienia i niejasne nawet dla specjalistów. - Regulamin w sposób nazbyt ogólny definiuje zakres i rodzaj danych osobowych podlegających nowym zasadom. W efekcie większość użytkowników nie będzie w stanie zrozumieć jakie informacje, w jakich celach i w jaki sposób są gromadzone za pośrednictwem poszczególnych serwisów Google - powiedziała szefowa CNIL Isabelle Falque-Pierrotin.

Wątpliwości w USA

Także w USA pojawiły się wątpliwości dotyczące wprowadzenia nowej polityki i możliwości zrezygnowania z usług. W ubiegłym tygodniu prokuratorzy generalni reprezentujący 26 amerykańskich stanów wystosowali list otwarty do Google'a i stwierdzili, że firma nie daje użytkownikom wystarczających możliwości rezygnacji z usług.

O ile rezygnacja z poczty Google nie nastręcza np. większych trudności, o tyle skazani są w zasadzie na korzystanie z usług koncernu użytkownicy urządzeń działających na systemie Android.

Ustawienia będzie można zmieniać

Google podkreśla, że na zmianie polityki prywatności zyska użytkownik serwisów koncernu - między innymi poprzez zwiększenie precyzyjności wyszukiwania.

Jak informuje serwis BBC, szef ds. komunikacji Google Peter Barron w obronie planów koncernu zaznaczał też, że użytkownicy będą mogli "kontrolować i kierować" historią wyszukiwania i decydować, czy chcą tę usługę zostawić, czy ją wyłączyć.

- Mamy coś, co nazywamy "deską rozdzielczą". Można tam wejść i dowolnie zmieniać ustawienia - dodał Barron i podkreślił, że nowa polityka firmy nie oznacza, że Google będzie zbierał dane o użytkownikach. Polegać to będzie natomiast, jak mówił przedstawiciel koncernu, na zbieraniu informacji, które będą opracowywane na podstawie przeglądanych stron, a to pozwoli na sporządzenie bardziej dokładnego profilu.

Internauci sceptyczni i nieświadomi

Mimo zapewnień Google'a o tym, że nowa polityka nie naruszy prywatności użytkowników, zmiany odbierane są wśród internautów raczej negatywnie. Przynajmniej przez tych, którzy zmian są świadomi. Jak wynika z przeprowadzonych na Wyspach badań, aż 47 proc. użytkowników produktów Google w Wielkiej Brytanii w ogóle nie jest świadoma zmiany polityki prywatności.

Na forach internetowych na całym świecie radzono, aby posiadacze konta Google usunęli i wyłączyli historię przeglądania jeszcze przed 1 marca - zanim informacje o aktywności znajdujące się w różnych serwisach trafią do nowej bazy danych.

W internecie krążą też instrukcje, jak uniknąć gromadzenia zbyt wielu danych w serwisach koncernu.











i teraz nie ortodoksyjnie mój komentarz:
"Google od lat udostępnia publicznie i nie odpłatnie najlepsze narzędzia do wyszukiwania, świetne usługi pocztowe, bardzo dobre mapy, przestrzenie dyskowe, serwisy, oraz wiele innych usług. Za darmo. Nie jest tajemnicą maksyma: "Jeśli dostajesz coś za darmo, to nie jesteś klientem, jesteś produktem", ale czy jest to powód, aby koncern potępiać? Czy ktoś kiedykolwiek myślał, że "Gigant z Mountain View" działa charytatywnie? NIE! To jest firma nastawiona na multimiliardowy zysk! Google zarabia olbrzymie pieniądze na produkcie jaki jest w XXI wieku najbardziej opłacalnym produktem na świecie - INFORMACJI. Dlaczego chcemy zakazać firmie działalności zarobkowej? W dodatku firmie, z której działalności mamy wszyscy wymierne korzyści w postaci udostępnianych za darmo produktów? 
Druga sprawa, to fakt, że musimy powoli zaakceptować fakt globalnej utraty prywatności w internecie, ponieważ reklama nieuchronnie zmierza w stronę reklamy kierunkowej, a w zasadzie "ukierunkowanej" - czyli dostosowanej do konkretnego odbiorcy. Wszyscy wiemy jak irytują nas archaiczne reklamy w telewizji, podczas przerwy w filmie/serialu/meczu/programie, z reguły przełączamy na inny program, lub wychodzimy. Internet jednak jest inny i ten kto tego nie zrozumiem nie ma szans na przetrwanie. Internet ma większe wymagania. Oglądaliście raport mniejszości? Konkretnie chodzi mi o scenę, gdzie Tom Cruise wchodzi do galerii handlowej i od razu zostaje "zaatakowany" przez roboty oferujące mu produkty dedykowane dla jego osoby i odpytujące go o jego ostatnie zakupy - jeśli nie widzicie, że to się zbliża i zbliża się nieuchronnie, to jesteście ślepi i pora otworzyć oczy. W mojej osobistej opinii nie jest możliwa walka z tym konkretnym zjawiskiem, co więcej powinniśmy zastanowić się nad zasadnością takiej walki, bo tak naprawdę czy jest to takie złe? Oczywiście, dzieje się to kosztem naszej prywatności, ale dzieje się i dziać się będzie, niezależnie czy się na to godziny czy nie. "Future is tomorrow" - wie o tym Google i jest na to przygotowane. W końcu nikt nikomu nie broni nie używania produktów Google, prawda? /jck"

[Rumor] Possible Galaxy S III Leaked Specs Strain Credulity: 1.5GHz Quad-Core Exynos Processor And 1080p Display

Grab your salt-shakers, people, this one's a doozy. According to BGR, their "trusted sources", whom we heard from a while back, have leaked a few extra details regarding the alleged HD screen and quad-core processor. Apparently the rumored quad-core processor will be a Samsung Exynos, clocked to 1.5GHz, tucked underneath an astonishing 4.8" 1080p display.
galaxy-s-iii-bgr
Not an actual image of the device.
Here's the full list of specs, according to BGR's sources:
  • 1.5GHz quad-core Samsung Exynos processor
  • 4.8-inch “full HD” 1080p resolution with 16:9 aspect ratio display
  • A 2-megapixel front-facing camera and an 8-megapixel rear camera
  • Ceramic case
  • 4G LTE
  • Android 4.0
While most of these specs sound perfectly reasonable and even expected (a Galaxy S III launching without LTE or ICS would be unacceptable), we're a little skeptical of some of these specs. While buzzwords will always grab headlines, packing a 1080p display into a 4.8" screen would result in about 459 pixels per inch. For reference, the unaided human eye is generally incapable of seeing beyond about 300 ppi. It's a little hard to stomach that Samsung has done the engineering necessary to cram that many pixels into so small a space when there is, at best, a tiny minority of the population that is physically capable of telling the difference between that and a 720p display in the exact same space.
What's worse is that a 1080p screen would require more processing power and cause lower framerates versus an identical processor behind a lower-resolution screen. A 1080p screen in a 4.8" device might actually be worse since it would be demanding more power for virtually no gain. Again, it's hard to believe that Samsung didn't consider this.
On the other hand, buzzwords sell, and Samsung is the company that put a projector in a phone, so who knows? We're taking this whole set of rumors with enough salt to give us all high blood pressure, though. You probably should, too.
Source: BGR

spray